Rodzina Heinbergów

Autorki

Ratusz

Nazywam się Natalia Baran, mam 17 lat i jestem uczennicą IV Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie. Interesuję się muzyką, literaturą, rękodziełem oraz psychologią. Uwielbiam uczyć się języków i poznawać ludzi z całego świata. Zdecydowałam się na wzięcie udziału w projekcie, ponieważ interesuje mnie historia II Wojny Światowej oraz pragnę lepiej poznać dzieje Żydów zamieszkujących niegdyś tereny mojej małej ojczyzny.

Ratusz

Nazywam się Maja Myślińska i mam 17 lat. Uczęszczam do IV Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie o profilu humanistycznym. Interesuję się przede wszystkim językiem polskim, zwłaszcza literaturą XX wieku, a także pisaniem prozy i poezji. W wolnym czasie piszę artykuły do internetowego miesięcznika, czytam książki i spaceruję. Projekt “Mój Rzeszów. Nasz Rzeszów” wydał mi się niezwykle ciekawą inicjatywą pozwalającą odkryć w moim rodzinnym mieście historie, o których nie powinno się zapominać.

Przedstawicielka rodziny Heinbergów (Hajnbergów) – Monika Harte

Monika Harte jest córką pochodzącego z Rzeszowa filmowca Romana Harte’a, urodzonego jako Abraham Heinberg (w Polsce nazwisko było zapisywane na dwa różne sposoby, Heinberg przed II wojną światową, a Hajnberg po wojnie). Monika urodziła się w 1957 roku w Warszawie, wychowywała się na Żoliborzu. Jako dziecko mnóstwo czasu spędzała w pracy swojego ojca, na planach filmowych. Pamięta na przykład film pt. „I ty zostaniesz Indianinem”, ponieważ strój aktora wywołał w niej wtedy przerażenie.

 

W 1968 roku, w wyniku wywołanej przez władze komunistyczne antysemickiej nagonki, rodzina Moniki została zmuszona do emigracji. Wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Monika miała wówczas dwanaście lat i bardzo dobrze pamięta tamte wydarzenia. Utkwiło w jej pamięci między innymi to, że jej tato straciłby pracę, gdyby nie wsparcie ze strony reżysera Czesława Petelskiego, oraz że bardzo źle do niej samej odnosił się wtedy ksiądz prowadzący zajęcia z dziećmi. Zapamiętała także, że w tym samym czasie, gdy trwała kampania nienawiści przeciwko Żydom, kardynał Stefan Wyszyński stanął ich w obronie przeciwko komunistycznej propagandzie i z ambony mówił o Żydach będących braćmi oraz przypominał, że Jezus także był Żydem.

Monika pamięta, że dzień wyjazdu jej rodziny z Polski zbiegł się z datą inwazji Związku Radzieckiego na Czechosłowację, co spowodowało, że odwołane zostały wszystkie samoloty oraz pociągi. Jej rodzina przez 10 dni musiała czekać na wyjazd, co było bardzo trudne, bo sprzedali już meble, a przede wszystkim zostali pozbawieni obywatelstwa. W końcu, 28 sierpnia 1968 roku, wsiedli do pociągu na Dworcu Gdańskim w Warszawie. Wiele osób ich  żegnało i bardzo płakało. Dla Moniki Harte są to bardzo trudne wspomnienia, ma też wiele smutku i żalu, że ona i jej rodzina doświadczyli uprzedzeń i zostali potraktowani w taki sposób.

Rodzina Hajnbergów zamieszkała w Kalifornii, gdzie w aklimatyzacji pomogli im dalsi krewni. Początki były trudne, na przykład Monika poszła do szkoły nie znając żadnego słowa po angielsku, a jej rodzicom, w szczególności ojcu, nie było łatwo znaleźć pracy. W 1974 roku rodzina zmieniła nazwisko na Harte.

Ważnym wątkiem w życiu Moniki Harte odgrywają rysowanie i malowanie, którymi zainspirowała ją mama. Sama Monika pamięta, że rysowała jeszcze zanim nauczyła się pisać. Zostawszy studentką the Polytechnic University School of Architecture poznała swojego przyszłego męża Jeffa, z którym w 1988 roku założyła biuro architektoniczne. Mają dwójkę dorosłych już dzieci bliźniaków, mieszkają w Los Angeles, gdzie nieprzerwanie od 36 lat prowadzą swój biznes.

Monika interesuje się historią swojej rodziny niegdyś zamieszkującej Rzeszów. Sama nigdy nie mieszkała w naszym mieście, ale kilka razy go odwiedziła. Bardzo dobrze mówi po polsku.

Co Monika Harte wie o swojej rzeszowskiej rodzinie?

Zainteresowanie Moniki historią wzrosło w momencie, kiedy kilka lat temu skontaktowała się z nią Marian Rubin, emerytowana nauczycielka z San Francisco. Była ona w posiadaniu Ketuby (żydowskiego aktu małżeństwa) z 1826 roku Isaaca Wohlfelda, swojego praprapradziadka, który pochodził z Rzeszowa. Marian Rubin przeprowadziła obszerne badania genealogiczne i odkryła, że Isaac miał brata w Rzeszowie, który był prapradziadkiem ojca Moniki. Marian Rubin  stworzyła drzewo genealogiczne rodziny Wohlfeldów i wraz z Moniką ustaliła, że są dla siebie czwarto- lub pięciorzędowymi kuzynami. Zostały przyjaciółkami aż do śmierci Marian.

Zainteresowanie Moniki zostało również ożywione, gdy skontaktowali się z nią w 2018 roku pracownicy Muzeum Polaków Ratujących Żydów w czasie II wojny światowej imienia Rodziny Ulmów w Markowej (Kamil Kopera i dr Anna Stróż-Pawłowska). Wystawa, którą wtedy stworzyli, czyli „Na Twojej ziemi przyszło mi śpiewać pieśń Twojego kraju”, przedstawiała losy wybitnych postaci pochodzenia żydowskiego rodem z Podkarpacia i obejmowała między innymi Romana Harte.

Ojciec Moniki czyli Roman Harte urodził się jako Abraham Heinberg 22 czerwca 1924 roku jako najmłodszy syn Chany Ity Wohlfeld i Mendla Heinberga. Chłopiec miał trzy siostry – Lolę (była najstarsza), Salę (Salomeę) i Malkę (Malwinę). Mieszkali w Rzeszowie przy ulicy Kolejowej 3 (obecnie znajduje się tam budynek handlowy). Chłopiec używał na co dzień polskiego imienia Roman – to imię było polskim odpowiednikiem imienia Abraham.

Ojciec i wujek Romana zajmowali się handlem końmi i bydła. Między innymi hodowali konie dla lokalnej szlachty i Polskiej Kawalerii w latach 20. i 30. XX wieku, natomiast jego matka była księgową. Rodzina była zamożna, a w przeciwieństwie do większości rodzin żydowskich, Roman i jego siostry byli dobrze wykształceni, ponieważ uczęszczali do prywatnych szkół z polskimi dziećmi, zaś starsze siostry ukończyły studia wyższe w Lipsku w Niemczech.

Ojciec Moniki bardzo mało wiedział o swoim ojcu, Mendlu Heinbergu i jego rodzinie. Zawsze opowiadał, że ojciec zmarł, gdy on sam miał zaledwie 5 lat. Dzięki niedawnym poszukiwaniom Monika jednak doszła do wniosku, że bardziej prawdopodobna jest wersja, że Mendel wcale wówczas nie zmarł, ale porzucił swoją rodzinę. Również dopiero niedawno Monika dowiedziała się, że jej dziadek, Mendel, był jednym z 10 lub 12 dzieci. Rodzicami Mendla Heinberga byli Meilech Heinberg i Rivka Bach (córka Mojżesza i Ettela Bachów). Co ciekawe, jeden z wujków Romana posiadał w Rzeszowie zakład krawiecki, specjalizujący się w szczególności w szyciu garniturów męskich. Ubrania były szyte na każdą osobę indywidualnie, stąd praca ta zajmowała sporo czasu. Tuż przed wybuchem II wojny światowej, w 1938 roku, Lola – najstarsza siostra Romana – wyemigrowała do Izraela.

Wszyscy mówili po polsku, niemiecku oraz jidysz, a rodzice  Romana mieli wielu w swoim gronie wielu polskich przyjaciół. Doskonała znajomość języka polskiego i niemieckiego w ostateczności zaważyła na tym, że Romanowi udało się przeżyć II wojnę.

Zwyczajne życie Heinbergów zmieniło się wraz wybuchem II wojny światowej. Gdy Roman z siostrami i mamą był zmuszony zamieszkać w getcie w Rzeszowie, wymykał się często poza jego grancie, żeby zdobyć pożywienie. To był bardzo trudny i niebezpieczny czas. W czasie akcji deportacyjnej chłopiec został oddzielony od rodziny; jego mama i siostry zostały wywiezione do obozu zagłady w Bełżcu, a on sam początkowo został wyznaczony jako osoba, która ma pozostać w getcie do pracy. W kolejnej akcji deportacyjnej także Roman został wyznaczony do wywózki, ale udało mu się uciec z pociągu! Szczegółowo opowiada o tym w nagraniu znajdującym się w zbiorach United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie i w archiwum Fundacji Shoah na USC w Los Angeles w USA.

Po ucieczce Roman zdał sobie sprawę, że sam nie przetrwa w lasach i wrócił do Rzeszowa, gdzie skontaktował się z przyjaciółką swojej matki, Anną Płonką, zaangażowaną w ruch oporu. Ona załatwiła mu sfałszowane dokumenty na polskie nazwisko Bronisława Krupy i pomogła dołączyć do partyzantów działających w Armii Krajowej w okolicach Rzeszowa. W 1943 roku Roman został ranny i wyszło na jaw, że nie jest katolikiem, tylko Żydem. Wówczas – z pomocą AK, nadal jako Polak Bronisław Krupa – został wysłany na roboty przymusowe do Austrii, w której po 2 latach doczekał kapitulacji Niemiec.

Po wojnie ojciec Moniki Harte wrócił do Rzeszowa, ponieważ chciał odnaleźć członków swojej rodziny. Nikogo nie odnalazł, a co gorsza w tym czasie wyraźny był antysemityzm części Polaków w stosunku do Żydów wracających do Rzeszowa.

Roman zdecydował się na wyjazd z miasta i studia w Szkole Filmowej w Łodzi, a po uzyskaniu dyplomu pracował między innymi z Andrzejem Wajdą i Andrzejem Munkiem, czyli najważniejszymi twórcami tzw. szkoły polskiej, był też zatrudniony w Przedsiębiorstwie Filmowym „Film Polski” oraz Zespole Filmowym Iluzjon. Po wyjeździe do USA nadal był związany z przemysłem filmowym, pracował jako wykładowca produkcji filmowej w American Film Institute (AFI) oraz jako wolny strzelec, między innymi współpracował z Alanem Pakułą przy  filmie „Wybór Zofii” oraz z Dawidem Lynchem przy filmie „Głowa do wycierania”. Zmarł w 2009 roku w Los Angeles.

Efekty poszukiwań

Ze względu na to, że Monika Harte dość sporo wiedziała o swoich przodkach, dostałyśmy od niej konkretne pytania, na które starałyśmy się odpowiedzieć. Przede wszystkim Monika chciała dowiedzieć się jak najwięcej o siostrach swojego taty, na przykład poznać ich daty urodzenia, była też ciekawa losów rodzeństwa swojego dziadka Mendla.

Zadanie nie było łatwe, ponieważ początkowo znałyśmy jedynie daty urodzenia ojca Moniki (1924 rok) i jego najstarszej siostry Loli (1911 rok). Założyłyśmy, że reszta rodzeństwa urodziła się między wspomnianymi datami. Nasze przypuszczenia zostały potwierdzone dokumentami, które znalazłyśmy w Archiwum Państwowym znajdującym się na ulicy Warneńczyka 57 w Rzeszowie. Zamówiłyśmy bardzo wiele Izraelickich Ksiąg Metrykalnych, nie chcąc pominąć żadnego rocznika.  Okazało się, że siostry Romana i Loli, Sala (Salomea) i Malka (Malwina), urodziły się odpowiednio w 1912 i 1919 roku.

Nasze poszukiwania również objęły dalszą rodzinę. Dzięki Księgom Urodzenia dotarłyśmy do wujka Abrahama/Romana, brata jego mamy czyli Chaima Wohlfelda. Ustaliłyśmy, że  urodził się on 19 września 1886 roku. Z innych dokumentów wiadomo, że ożenił się on z Teresą Schimel (ur. 4 sierpnia 1893 r.), z którą miał czwórkę dzieci o imionach: Luisa Regina (ur. w październiku 1911 r., zmarła miesiąc później): Józef (ur. w 1915 r.), Romuald Henryk (ur. w 1921 r.) i Helena (ur. w 1927 r.). Niestety – nikt z tej rodziny nie przeżył wojny.

Poszukiwania wśród dawnych dokumentów znacząco przewyższyły nasze najśmielsze oczekiwania. Zaskakujące było to, że znalazłyśmy dokumenty, których pierwotnie nie szukałyśmy. Dotarłyśmy na przykład do siostry ojca Romana oraz jej męża.

Monika wiedziała, że Mendel Heinberg, jej dziadek ze strony ojca, miał bardzo liczne rodzeństwo, znała daty urodzenia niektórych z nich, ale nie wiedziała nic więcej na jego temat. My odszukałyśmy jedną z sióstr dziadka Heinberga – Golde. W Księgach Urodzenia jest ona opisana jako  córka Meilecha Heinberga i Rivki Buch – tym samym potwierdziłyśmy  imiona i nazwiska pradziadków Romana Harte i prapradziadków Moniki Harte. Golde z domu Heinberg wyszła za mąż za Henocha Konika i mieli co najmniej jednego syna, który nazywał się Meilech.

Ponadto trafiłyśmy na dalszych członków rodziny Wohlfeldów, czyli rodziny mamy Romana Harte. Znalazłyśmy następujące nazwiska: Leib Wohlfeld, jego żona Sara i ich syn, Abraham, urodzony w 1880 roku. W taki więc sposób znalazłyśmy informacje o dalszych krewnych, o istnieniu których pani Monika praktycznie nie wiedziała.

Bardzo interesujące okazało się dla nas przyglądanie się różnym informacjom o członkach jednej rodziny na przestrzeni wielu lat. Poznawałyśmy różne fakty, które dzieliły od siebie nawet dekady.  Chciałybyśmy wiedzieć, co wydarzyło się pomiędzy tymi faktami, albo jak wyglądały zwykłe realia, jednak nie na wszystko można odpowiedzieć – choćby ze względu na to, że niektóre ważne źródła zaginęły lub zostały zniszczone.

Podsumowania

Autorki

Nie spodziewałyśmy się, że poszukiwania informacji oraz zebranie ich w jeden artykuł okażą się tak niezwykle trudne i żmudne. Niemniej jesteśmy wdzięczne, że mogłybyśmy wziąć udział w tym projekcie. To zadanie wniosło dużo do naszego życia i pokazało, że jest wiele rzeczy, których nie wiemy, ale o których możemy się łatwo dowiedzieć – wystarczy poświęcić trochę wolnego czasu i uzbroić się w cierpliwość. Zrozumiałyśmy też, jak istotną rolę odgrywa w życiu człowieka pamięć o przeszłości i przodkach, a także jak ważna jest ciekawość prowadząca do wielu pytań.

W ciągu kilku miesięcy odbyłyśmy spotkania w ciekawym gronie pozostałych uczestników i  wielokrotnie odwiedzałyśmy Archiwum Państwowe. W naszej pamięci pozostanie widok pracowników archiwum, trudzących się nad znalezieniem odpowiednich dokumentów – właśnie dzięki ich poświęceniu poradziłyśmy sobie z naszym zadaniem.  Ważna była dla nas także współpraca z Moniką Harte. Udział w projekcie „Mój Rzeszów. Nasz Rzeszów” poszerzył nasze horyzonty, a także zapewnił wspomnienia, które pozostaną z nami na zawsze.

Monika Harte

Noszę dziedzictwo i jednocześnie ciężar pamiętania o historii takiej, jaka ona była. Historia przetrwania Holokaustu przez mojego ojca jest znana uczestnikom projektu, została ona dobrze udokumentowana w dwóch odrębnych filmach z wywiadami Romana Harte, które znajdują się w archiwach Yad Vashem i Fundacji Shoah. Dla mnie osobiście ważne pozostaje odkrycie całego drzewa genealogicznego naszej rodziny i, mimo niewielkich na to szans, odkrycie także wszelkich dalekich krewnych.

Ten projekt, mający na celu ponowne odkrycie i opowiedzenie historii Żydów w Rzeszowie, jest niezwykle ważny, ponieważ ludność żydowska w Polsce wniosła cenny wkład w rozwój społeczeństwa, kulturę, handel i bogactwo miasta i jego okolic. Przez wieki Żydzi stanowili integralną część społeczeństwa, nawet jeśli byli częściowo wyizolowani od reszty, poddawani segregacji i traktowani niekiedy z uprzedzeniami.

Historia Żydów w Polsce jest fantastycznie i pięknie udokumentowana w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Mogę jedynie zachęcić młodych uczestników projektu do odwiedzenia POLIN.

Nigdy nie myślałam, że takie miejsce powstanie w Polsce. Podobnie jak nigdy nie myślałam, że za mojego życia zobaczę upadek muru berlińskiego i komunizmu. Jest to zarówno ważne z historycznego punktu widzenia, jak i satysfakcjonujące dla mnie osobiście: widzieć, jak uznanie historii Żydów w Polsce ożyło w tym kraju, a zwłaszcza w Rzeszowie. To miasto było nazywane „Mojrzeszowem”, co w zamyśle miało oznaczać „miasto Mojżesza”. Przez około stulecie Żydzi stanowili około 50% populacji Rzeszowa, był to bardzo duży odsetek.

Najsmutniejsza informacja, jaka dotarła do mnie w muzeum POLIN, pojawia się na końcu ekspozycji. Jest to informacja, że ​​przed II wojną światową w Polsce żyło około 2 milionów Żydów, najwięcej w całej Europie. Po drugiej wojnie światowej pozostało lub wróciło tylko około 200 000 osób, emigrując potem w tempie około 10 000 rocznie. Do 1968 roku w Polsce pozostało od 20 000 do 30 000 Żydów, co stanowiło około ½% populacji. Tę wyróżniającą się grupę obwiniano wtedy za niepowodzenia gospodarcze oraz protesty i niepokoje: społeczne i polityczne. Żydów uznano za nie-obywateli Polski i w zasadzie wypędzono.

To doświadczenie było bardzo bolesne i poniżające, ale jak powiedział mój dobry przyjaciel, którego odwiedziłam w 1978 roku: „Chciałbym, żeby komuniści ukarali mnie tak jak ciebie i wysłali mnie do USA”. W najlepszym – żydowskim, polskim, lub po prostu ludzkim duchu przetrwania – w USA daliśmy sobie radę.

Pierwsze kilka lat w USA było prawdopodobnie najtrudniejszymi w naszym życiu od zakończenia II wojny światowej. Ale to było tylko kilka krótkich lat. W 1972 roku mój ojciec rozpoczął pracę w bardzo prestiżowym Amerykańskim Instytucie Filmowym, mama została księgową w domu towarowym z modą i pracując w domu zajmowała się sztuką. Kiedy tata wracał z pracy, częściej czekała na niego sztuka niż obiad. Ale ja miałam swobodę wyboru, gdzie będę kontynuować naukę na studiach wyższych. Żyliśmy swobodniej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażałam. W ciągu kilku krótkich lat zaczęliśmy spełniać „amerykański sen”.

Jestem bardzo szczęśliwa, widząc, że od upadku komunizmu Polska dokonała niesamowitego postępu. Mam też słowa wielkiej pochwały dla tej grupy w Rzeszowie i innych w całej Polsce, którzy szukają prawdy i faktów historycznych oraz doceniają historię Żydów.

Jestem osobiście wzruszona, że coś takiego ma miejsce. Jestem bardzo wdzięczna, że ​​zostałam zaproszona przez Grażynę Bochenek do udziału w opracowanym przez nią projekcie, mającym na celu próbę odtworzenia historii rodzin z Rzeszowa. Jestem też wdzięczna młodym ludziom, którzy wzięli udział w projekcie, a uczennice, z którymi pracowałam, Natalia i Maja, napisały dobry artykuł. Mam nadzieję, że pewnego dnia spotkamy się osobiście. Odnoszę też wrażenie, że wszyscy mamy bardzo jasne perspektywy na przyszłość i możemy pomóc sobie nawzajem, czerpiąc z naszej wspólnej polskiej historii.

Rodzina Albertów

Roman Hajnberg, później Roman Harte, ok 1949 roku. Zdjęcie ze zbiorów Moniki Harte.

Pessel i jej dzieci

Roman Heinberg, później Roman Harte, z mamą i siostrami. Od lewej: Roman, jego siostra Lola, jego mama Chana Ita, kolejne dwie siostry: Sala (Salomea) i Malka (Malwina). Być może to Rzeszów, 1935 rok. Zdjęcie ze zbiorów Moniki Harte.

Babcia i dziadek Helen Albert

Roman Heinberg, później Roman Harte, i jego siostry. Od lewej Sala (Salomea), Lola, Roman, Malka (Malwina). Lata 1937-1938. Zdjęcie ze zbiorów Moniki Harte.

Babcia i dziadek Helen Albert

Lola Heinberg, najstarsza siostra Romana. 1938 rok. Zdjęcie ze zbiorów Moniki Harte.